Ani słowa o Synodzie.

 



Ale czy to się nie mija z celem? Dobrze, nie mówimy o tym, co podkreślają masoni poprzez głośniki wybranych mediów, ale możemy pisać o tym, co nas cieszy, umacnia lub boli, zniechęca do wspólnego przeżywania wiary. 

Jest nam bardzo przykro, że osoby, których celem jest świadome rozwalanie wspólnoty Kościoła, robią co umieją w tym względzie aby z Kościoła uciekali... katolicy o dobrze uformowanych sumieniach. To jest jednak absurd. 

Nie mówimy zatem o pracach synodalnych, w których wzięliśmy udział w Parafii. Ani o naszych pracach domowych, które wypełniamy dotąd z jakimś jeszcze zaufaniem w sensowność czynu i modlitwy rodzinnej. 

Nie zająkniemy się o wysiłku, jaki trzeba było podjąć żeby wyjść do wspólnoty przejętej oddziaływaniem zebrania, o rozmowach, jakie prowadziliśmy, o wszystkim, o czym jednak powinien opowiedzieć ten czy drugi nasz blog. 

Powiemy coś innego, coś niezmiennego: nadal wierzymy w Jeden, Święty, Powszechny, (etym.Katolicki) i Apostolski Kościół, w którym odnajdujemy się razem jako Małżeństwo i Rodzina. 

Kochamy siebie wzajemnie, tworząc wspólnotę miłości w łonie Parafii, jako nasz Dom, jedna z Rodzin. I dlatego, czekamy aż nasze sugestie, które zaczęły być brane pod uwagę, dostały przewodnika w tym wlaśnie kręgu. Problem z naszym udziałem sprawia brak czasu i stała zmiana miejsc pobytu, ale to kiedyś się też wyprostuje. 

To my. Dwa łabędzie dają nura w głąb...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz