Sylwestra mieliśmy spędzić nad morzem, wpatrzeni w feerię fajerwerków, wsłuchani w szum fal, przytuleni na sali balowej...
I nie żałujemy, że przeżyliśmy tę noc w rodzinnym domu, w łączności z naszymi duszpasterzami z Niepokalanowa.
Teraz, gdy wiemy jak trudno przebrnąć przez meandry życia i antylogiki zbieracza, ten wieczór modlitwy i radości daje nam sił, które tworzy nadzieja.
Podróżujemy, pracując. Śmieję się, zaznaczając ile szwagier nam dłużny za hotele i restauracje, których usługi zubożają nasz domowy budżet, ale cieszymy się swoim towarzystwem, a wspólnie przeżyte dni umacniają naszą więź.
Kilka obrazków z podróży.
Organy grają, czego więcej chcieć?
(Fotka z moich Urodzin. Przeżyliśmy je z dala od agresora, choć trochę nas to kosztowało...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz