Może warto to wreszcie napisać. Jest sporo osób, którym pasuje układ, gdzie samotny i schorowany człowiek nie ma oparcia w Rodzinie.
Ten człowiek w to nie może uwierzyć, bo straciłby resztki nadziei, ale naszym zdaniem, lepiej znać prawdę i żyć nią, niż iluzją.
Duszpasterze, którzy widzieli mnie w chwili załamania, nie wiedzą, że tak naprawdę, nie ma bliskiej osoby w Rodzinie Narzeczonego, która szczerze i w autentycznej miłości wsparłaby go w tworzeniu nowej Rodziny.
Siostry nie znam, ma mój numer telefonu, nie zadzwoniła nigdy. Brata znam od najgorszej strony. Przekonany, że rozbił nas na zawsze, wpada w furię, gdy dajemy lubemu ciepło rodzinnego domu.
Jest w stanie intrygować w pracy, powodując mobbing, co budzi nasz żywy niepokój. Po pierwsze, mobbinguje na ogół albo kiepski szef, a tu nie ma takiej sytuacji, albo kiepski współpracownik, a to też nie do końca tak.
Natomiast istotą mobbera jest to, że nie ma serca dla mobbowanego, nawet, gdy udaje jego przyjaciela. Taką sytuację już przeżyliśmy w Zambrowie, więc naprawdę, moje oczy pozostaną suche, a łzy wypełnią te, które próbują nas rozdzielić zimnym spojrzeniem.
Bo ja sobie przypominam, że oprócz zdobycia nowego zawodu, mam dryg do dziennikarstwa obywatelskiego, czyli społecznego. I w moim nowym zawodzie liczę ile kto komu obieca, a ile dotrzyma i na jakiej podstawie, a jak ktoś mnie próbuje szantażować, nazywam rzeczy po imieniu.
Współpraca jest sprawą wartą rozważenia, gdy obie strony są w porządku. I chcemy to zobaczyć całą moją Rodziną. Bo jak dotąd, wisi nad nami pamięć mobbera, który sterował szwagrem. To ja w Zambrowie odbierałam telefony alarmujące, które miały nas przekonać do niewolniczej pracy bez wynagrodzenia i zwrotu kosztów. Taki był stosunek brata, który udaje anioła, a ma na sumieniu grzech swój i cudzy, oba śmiertelne przypominam jako teolog.
Po owocach ich poznacie.
Mojej Rodzinie zarzucono manipulację tylko dlatego, że opiekujemy się człowiekiem w zdrowiu i w chorobie. Mnie wczoraj zelżono dlatego, że go nie odtrąciłam, tylko patrzę co mu jest realnie potrzebne. I tak dalej.
Dlatego: patrzę i oceniam, kto jest realnie dla nas przyjacielem, a kto ma na oczach klapki pozorów i interesu, uznając takiego typu relacje za dobre.
Dla nas to jest test na miłość, bo jeśli komuś "po przyjacielsku" niszczy się życie, to jest to zaprzeczenie przyjaźni.
Albo, albo.
Czy nie odtrącając, sama nie zostanę odtrącona, tego nie wiem, ale już mnie to przestało przerażać. 23 września był punktem granicznym, za którym jest głębia.
Zobaczymy.
Bóg zwyciężył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz