Praca w Kościele

 Raz na zawsze niech będzie jasne: kiedy wrogowie Kościoła wplątują duchowieństwo w szemrane interesy, to nie po to, żeby w czymś wesprzeć, a żeby w pewnym czasie rozliczyć Kościół. 

Mąż chce pomóc duchowieństwu obronić się przed tymi podstępami i za to należy mu się szacunek, a nie szykany. 


To zagadnienie dotyczy naszej Rodziny. Choć u nas, jak u Dziadków, pracuje Mąż, a Żona jak u Stryjostwa, pomaga, to jednak skutki dotyczą nas obojga, a w przyszłości następców, czyli naszych Dzieci. 

Dlatego zamieszczam tekst, który nie przeszedł przez redakcyjne sitko. Nie dlatego, żeby skrytykować pracę w Kościele i dla Kościoła, a jedynie żeby uświadomić zainteresowanym, z jakimi trudnościami borykają się osoby, które podejmują tę formę pracy. 

***

Praca w Kościele nie jest tematem tabu, a jednak, zjawiska tego nie zrozumie ktoś postronny. Osoby, które wybierają tę formę pracy, decydują się na to z dwóch głównych powodów: jeśli są wierzące i chcą pozostać w swoim środowisku także w pracy oraz przeciwnie, jeśli są wrogo nastawione do Kościoła i służą do jego infiltracji.

Jest wiele form takiej pracy dla osób świeckich, może być nią katolicka organizacja, instytucja lub parafia. Mając doświadczenie w katolickiej redakcji, koncentruję się na innej branży: organmistrzostwie, czyli tworzeniu i konserwacji instrumentów do muzyki liturgicznej. Jest to ciekawa dziedzina, bo wymaga ogromnej wiedzy i umiejętności, zdolności słuchania i gry, organmistrz łączy w sobie doświadczenia inżyniera architekta, fizyka, matematyka, muzyka, chemika itp. Organmistrzostwo wymaga również znajomości wielu narzędzi, przydatnych w budowie, remoncie i konserwacji instrumentu. Jest to praca zarówno intelektualna, jak i fizyczna; artystyczna i praktyczno-techniczna. Nic dziwnego, że stanowi odrębną kategorię pracy.

Organmistrz, który projektuje organy w sposób nowatorski, a jednocześnie z dostosowaniem projektu do warunków powstania i specyfiki instrumentu, jest po prostu, twórcą i wykonawcą zarazem. Jego dzieło służy uwzniośleniu duchowej podczas liturgii oraz promocji miejsca w wydarzeniach artystycznych, jak koncerty i lekcje muzyki sakralnej.

Może się zdawać, że tak bogata  oferta spotyka się z szacunkiem i jest odpowiednio płatna. Tymczasem, rzeczywistość skrzeczy.

Organmistrz koncertujący ledwo może związać koniec z końcem, gdy jest osobą wierzącą i szanuje Kościół. To jest wprost zdumiewające: im większa wiara pracownika, tym bardziej jest on traktowany jak amator i jeleń, którego pracę i jej owoce można sobie przywłaszczyć, odmawiając płacy ponad zwykły zwrot kosztów i generując straty firmy. Dlaczego tak jest?

Przypomina się zdanie jednego z księży, który po zwycięstwie liberałów stwierdził: teraz to ja jestem niewierzący. Szczerze mówiąc, zdaniem organisty taka jest wewnętrzna kondycja większości księży i organistów.

To się wydaje absurdem w Kościele, którego podstawą istnienia jest wiara w jego nadprzyrodzony charakter. A jednak, nie da się inaczej odczytać zachowania inwestora, który najpierw udaje powiernika, a potem zatrzymuje nowatorski wynalazek, odmawiając płacy, honorarium, spłaty i poszanowania praw autorskich...

Trudno inaczej wytłumaczyć, jak można ściągnąć z drugiego krańca Polski organmistrza, odmówić mu noclegu i wyżywienia, a wykorzystać jego wytężoną pracę przy przestrojeniu całego instrumentu i potem kłamać, że wykonał drobne rzeczy – i odmówić firmie zwrotu kosztów hotelowych, kłócąc się o każdy grosz jak oszust na targu.

Trudno inaczej pojąć, na jakiej innej zasadzie jest możliwe funkcjonowanie zorganizowanej grupy przestępczej w tej branży: czego owocem jest zniszczenie dziesiątek zabytkowych instrumentów. Jak to wszystko jest możliwe, gdy większość inwestorów to księża, których wiąże sieć wzajemnych kontaktów i odniesień? Niektóre kluczowe powiązania wyjaśnia IPN, bo jak zauważył Prezydent Polski, jest sporo osób z uwikłaniem w historii rodziny. Jest też sporo osób z konfliktem w duszy, z racji różnicy pochodzenia. Warto się temu zjawisku przyjrzeć i omawiać je, gdzie wystąpi.

I szczerze mówiąc, jest łatwiej uwierzyć w czyjś brak wiary, niż w kryzys wiary w całym Kościele, a jednak to Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski stwierdził, że źródłem problemu Kościoła współcześnie jest osłabienie wiary. Pozostaje jeszcze jeden problem: w jaki sposób ludzie wierzący mogą obronić się przed nieuczciwym postępowaniem tych duchownych, którzy stracili wiarę i wierzą tylko w potęgę pieniądza?

Jak można odzyskać godność pracy i płacy w Kościele? Dopiero tego rozwiązania szukamy. Na pewno warto demaskować postawy fałszywych księży, trzymając z tymi, którzy postępują uczciwie - aby nie stracić wiary. Bo, jak głosi mem w sieci: sztuką jest przejść przez piekło i nie stać się diabłem.

***

Natomiast Ci inwestorzy, którzy zachowali wiarę, potrafią zrozumieć naszą sytuację i nie odmawiają firmie godnej zapłaty. Im właśnie jesteśmy wdzięczni, ale nie wskazujemy zbyt wielu szczegółów, bo niestety, nasi wrogowie nie śpią. 

Jest to dla nas przykre, że nie możemy po prostu, pokazać miejsc, które nas dobrze przyjęły. Albo robimy to o wiele później, żeby nie padły ofiarą grupy przestępczej, z którą wszyscy walczymy. 

Nasi wrogowie, chorzy z zazdrości o każde dobre dzieło, posuwają się do kłamstw, pomówień, oszczerstw, fałszywych oskarżeń - i drżą, kiedy mówimy o nich prawdę. Mają wpływ na nasze media, więc zmieniamy fora dyskusyjne. Celem tych obłąkanych ludzi jest skłócić nas z ludźmi, którzy cenią pracę Męża. 

Dlatego: im wszystkim

Bóg Zapłać, amen

Teraz i na wieczność.  


A kiedy spotykamy się z życzliwością i szacunkiem, życie nabiera barw. Wiadomo, że ciężka praca zasługuje na godną płacę, a jednak, jesteśmy wdzięczni tym, którzy umieją docenić nasz wysiłek i kompetencje Męża. 

Jesteśmy szczęśliwi współtworząc z naszymi Przyjaciółmi rzeczy warte uwagi i podejmując sprawy warte uwiecznienia. 

Są tak piękne dni...

A dziś niestety, notujemy działanie tzw.mętniaka wobec jednego z inwestorów. Może warto uświadomić im, że:

1. Jak kogoś usuwa się z zakonu, to być może warto wysłuchać opinii osób, które go mniej cenią, bo jego historia może odbiegać od jego wersji

2. Jak ktoś trzyma rodzinę w szachu, grożąc rozstaniem, to może warto porozmawiać z kobietą, która marzyła o małżeństwie, rodząc dzieci

3. Jak ktoś wykorzystuje eksperta i rujnuje mu opinię, wpływając na życie - czego nie wybaczę nigdy - to tak samo zniszczy tych, którzy mu zaufają

4. Jak ktoś umie kłamać i wprowadzać w błąd co do swojej historii, to tak samo będzie kłamał co do swojej pracy, jej miejsca, zasięgu i charakteru

Moje serce dziś przekreśliło szanse tamtego człowieka. Pytanie, czy drugie serce umie na to odpowiedzieć - czyli czy mamy do czynienia ze wspólnotą wierzących, czy kolejnym kombinatorem...

A tymczasem, Mąż uczy mnie tego, co mu w duszy gra - i tego żaden 4 wydział nie jest w stanie zmienić. 

Na resztę cwaniactwa szkoda naszego czasu!


Krok po kroku


W takim tempie idziemy naprzód. Nie mogę pisać o tym, co dobre, bo zaraz mamy cień czyli tzw.ogon. Nasi wrogowie z mafii organowej szukają do nas dojść wśród zaufanych osób. Dlatego do wszystkich podchodzimy z dużą ostrożnością. Może to nam na dobre wyjdzie, ale jest męczące. 

Uczyłam się na studiach o mechanizmie komunikacji, w którym minimalne zaufanie jest podstawą porozumienia. Co dopiero w ludzkich relacjach, które są podstawą życia społecznego. 

Wszystko co o tych osobnikach wiemy, skłania nas do ostrożności nawet wobec tzw.bliskiej Rodziny. Mówię świadomie w ten sposób, bo wiemy już ile warte braterstwo czy siostrzeństwo, które opisywałam. Wiemy też, że nasi wrogowie szukają dojścia do mnie, a raczej do Rodziców. 

Dlatego - jesteśmy zmuszeni ukrywać naszą teraźniejszość, koncentrując się na tym, co zewnętrzne lub ponadczasowe. 

To też może wyjść nam na dobre. 

Nasi wrogowie, wykorzystując dawne kontakty Męża, robią mu czarny PR, który nie ma nic wspólnego z prawdą i rzeczywistością. Są to ludzie, którzy go okradli, zelżyli i upokarzali przez lata, bo nie miał oparcia w zazdrosnej logice brata czy siostry, gotowych do współpracy z jego wrogami. 

Jak dla mnie, wychowanej w poczuciu wyższości osób i pojęć nad rzeczami jest to nowość, bo dla mnie Rodzina jest więzią kochających się Ludzi. Stąd sprawy majątkowe nie mogą mieć dla mnie pierwszeństwa wobec relacji międzyludzkich - ale szwagier i szwagierka myślą w kategoriach obcych mojemu wychowaniu i w tym musimy się odnaleźć. 

Jeśli szwagier był w stanie z przyczyn własnej natury i właśnie majątkowych, przejechać pół Polski żeby zniszczyć mojemu Mężowi życie i pracę, szerząc kłamstwa na jego temat, to niestety, ten wątek i pod tym tytułem musi być odnotowany. 

Dlatego nie piszemy o naszej pracy tam, gdzie jest ona zrealizowana a jedynie możemy sygnalizować problemy, z którymi spotkaliśmy się wcześniej. 

Jak dla mnie, zło poszło z pewnej gminy, dla niepoznaki noszącej sutannę. Człowiek, który próbuje nas zniewolić, gromadzi wokół siebie cały lokalny dwór. Jak na Aramisa przystało, na prowoncji. Wykorzystuje w tym swoje pseudodworskie kontakty do ciemnych interesów. Człowiek ten obudził szwagra i szwagierkę do współpracy z mafią organową, a nienawidzi mnie jako przeszkody w działaniu. Mam tego pełną świadomość.  

Dlatego nasze życie przypomina film sensacyjny, w którym nie braknie takich upiornych spraw jak woodoo na własnej Rodzinie (działanie Rodziny Męża na nas) czy gonitwa z mafią zamiast spokojnej pracy. 

A jednak... 

Idziemy naprzód mimo oszczerstw, zniewag, zniesławień i pomówień, ataków, trudności i prób przejęcia naszych środowisk przez mafię organową. 

Myślę, że pora na reakcję i oczyszczenie wspólnoty Kościoła z wpływów tej mafii. Zwłaszcza, że jej kręgi mają swoje macki w bezprawiu tej niedowładzy - jeśli przypomnieć, kto obecnie jest ministrem sprawiedliwości i w jakich stowarzyszeniach brał udział. 

Chcemy więc zaznaczyć, że praca w Kościele i dla Kościoła jest nadal naszym pragnieniem, ale oczekujemy rozliczenia naszych prześladowców, którzy pragną być wrogami Kościoła. Pomijam już fakt, że do tych kręgów nie mają również kompetencji - oceniamy jako Rycerstwo. 



  




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz