Kardynał jest dla nas członkiem Rodziny, jednym z naszego Domu. Chociaż czekamy na spotkanie, jesteśmy pod jego ojcowską opieką.
Pasterz zna swoich podopiecznych, wie z czym się mierzymy każdego dnia, a jednak, mimo to, zachowuje dla nas serce, które jest przewidujące i przenikliwe.
Kardynał nie robi szumu, tylko działa tak, żeby Rodzina mogła istnieć. Towarzyszy nam od początku i wie, czego potrzebujemy.
Choć sam został okradziony, a wiele osób życzy mu źle, działa jak Ojciec Święty - kiedy całym sobą ukazywał nam, jak odrzucić strach i uzbroić się w wiarę, by dalej pełnić zadania powierzone mu przez Boga.
Kardynał wie, że umiemy mówić i pisać, ale to on potrafi organizować Pielgrzymkę.
Foto z Albumu Kardynała. Książkę warto mieć.
Ma do nas anielską cierpliwość, bo na nasze wahania wyznacza nam konkretne cele do realizacji.
I trzeba przyznać, że cała Rodzina jest zaangażowana w dzieła Boże, które prowadzi ten Pasterz. Na przykład, rozważając refleksje nowennowe, zastanawiamy się jak organizować Różaniec po sąsiedzku. Myślimy o kapliczkach, które są cennym elementem polskiego krajobrazu.
Marząc o Pielgrzymce naszego Przyjaciela, czytamy wszystko, co pisze, słuchamy jego wypowiedzi, których charakter jest zasadniczy, bo jego podstawę tworzy obrona zasad.
Tak bardzo tego potrzebujemy!
Dla Kardynała Raymonda Małżeństwo nie jest abstrakcją, ale żywą wspólnotą, z którą jest zaprzyjaźniony. Bogu i Bogurodzicy dziękujemy za tego Pasterza i nie zmienia tego faktu odległość, na której pokonanie czekamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz