Czas

 Rozpoczęło się odliczanie do najważniejszego wydarzenia w naszym życiu. Koniec czytania tzw. znaków, zajmujemy się tym, co trzeba w swoich dziedzinach, przygotowując do wspólnego życia właśnie, do współtworzenia naszej rzeczywistości. 



Jest wiele spraw, które trzeba teraz załatwić, drobnych działań do podjęcia, żyję z notesikiem w ręku, oboje ogarniamy w ten sposób plan dni, które nadeszły. 

Pamiętamy o wspólnej modlitwie, którą nam polecono, ale jeszcze bardziej pamiętamy by współdzielić nasz czas, pełen nowych miejsc i zdarzeń. 

Osiadamy, czy zrywamy się do lotu we dwoje? I to, i to. Czas jest nam może nie tyle sprzymierzeńcem, co świadkiem. W czasie uczymy się wzajemnej troski i czułej obecności. 

Przebrnęliśmy jakiś odcinek kryzysowy, kiedy zwątpienie groziło nam widmem pożegnania. Nie wiem, na ile już omówiliśmy, że pozostajemy ze sobą, bo to może być bardzo kruche, jeśli intrygują lub ingerują inni. 

A jednak, wyjazd był dobrym pomysłem, bo porozmawialiśmy od serca i się porozumieliśmy.  Zdjęcia stanowią historię tego spotkania. Ale będą później. 


 





Wzajemna troska i opieka w podróży







Okoliczności zatrzymały nas w drodze..., ale dzięki temu mamy czas ze sobą pobyć i rozmawiać o tym wszystkim, co dotąd było niejasne. 




Co jest najważniejsze - nie kisić się w starych urazach, tylko szczerze się sobą zająć. To chyba jest sekret udanych związków: idziemy do przodu, a nie oglądamy się w tył. 




Choć bywają dni, jak dzisiejszy, gdy jest to pewnym wyzwaniem. Ale to - chyba nikogo nie dziwi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz