Cały ten czas wypełniony krzątaniną, powinien być radosny, a bywa trudny. Dlaczego? Bo zamiast radosnego oczekiwania na najważniejsze wydarzenie w naszym życiu, ciągle jesteśmy od siebie oddalani i nawet ciężko już ustalić przez kogo.
Po prostu, praca ma swój rytm, więc wszystkie przygotowania schodzą na dalszy plan, ale...do tego dołączają nasze małe i większe problemy.
I wszystko to jest rzeczywistością, znaną większości par. Prawie każda Rodzina musiała się z tym zmierzyć, żeby zaistnieć.
Co jest wyzwaniem tej chwili: zachować wiarę w naszą jedność mimo kolejnych trudności w organizacji tego ważnego wydarzenia i naszego życia.
A skoro to wiemy, to możemy iść spać.
Z tym całym momentem oczekiwania
mierzę się, pisząc szanty
...pora na nowy przebój!
Zapowiadane tąpnięcie emocjonalne jest, choć mimo niego zdałam egzamin z przedmiotu, którego uczyłam się od podstaw. Przedmiot ten podjęłam dla nas, aby wesprzeć Narzeczonego w jego pracy.
Osoby, które mogły zapobiec temu tąpnięciu, nie stanęły na wysokości zadania. Dlatego teraz rozważam treść kolejnego roku naszego Narzeczeństwa, choć koncentruję się na bieżących i przyszłych potrzebach każdego z nas i nas razem.
Ludzie sądzą po pozorach. A ja wobec tego oceniam ich tak, jak na to w tym postępowaniu zasługują.
Bo to ja i moja Rodzina opiekujemy się Narzeczonym, a nie szwagier, który zablokował nasz Ślub. Bałam się, że to zrobi Mama, a ona wsparła nas w przygotowaniach, bo widzi, jak pracuję nad sobą i nami.
Nie pomógł nam nikt z osób, którym zaufaliśmy.
Szukam w tym pozytywu i widzę tylko wskazówkę, by liczyć tylko na tych, którzy okazali się prawdziwymi przyjaciółmi.
A teraz, biegnie rok, który ostatecznie ukaże, czy idziemy razem w życie. Liczy się każdy dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz