Wojsko Polskie jest dla nas coraz ważniejsze, ale dziś piszemy o Rycerstwie jako etosie i o Rycerstwie Niepokalanej jako naszym punkcie odniesienia.
To nam się łączy.
Poczucie bezpieczeństwa jest kruche w rękach Żołnierza, który musi chwytać za broń. A jednak, jest w tym poczuciu coś z oddania św. Józefowi naszej przyszłości.
Wysłuchałam wszystkiego, co trudne, bo skoro powracamy do Narzeczeństwa to jedynie Kardynał uznał nas za Małżeństwo. I na to wszystko, zapytałam czy mam zdjąć to - wskazując na obrączkę. Odpowiedź przeszła moje oczekiwania, więc miłość zwycięża strach!
A przecież to Bóg, Który nas Łączy, Jest Miłością.
Rycerstwo czuwa też nad nami, abyśmy spokojnie doszli do ocalenia tej miłości, tego związku, tego Małżeństwa, tej Rodziny.
Aby to osiągnąć i tego doznać, musimy przełamać zapory i pokonać czarnowidztwo.
Dajcie sobie czas i poznawajcie się w życiu.
A przede wszystkim, zadbajcie o prawdę i więź z Panem Bogiem i Niepokalaną.
Bo może być Wam ciężko, ale próbować warto!
Próbujemy zatem, czyli: każde zajmuje się swoją częścią a razem te dwie części tworzą całość.
Robię kurs, w zasadzie kilka, bo i teoretyczno-praktyczny i techniczny, i ciągnę też wątek dziennikarski. Wszystko po to, żebyśmy się realnie wsparli i we wspólne życie ruszyli.
I to jest nasz kierunek, bo z Rycerstwem łączymy się duchowo, ale już bez fałszywych rozeznawań. Realizm wygrywa, bo życie polega na życiu, a nie na mirażu i fatamorganach.
Jak kochać dalej, będąc ośmieszoną? Właśnie dalej, czyli zgodnie z podjętymi zobowiązaniami.
Już nie piszę o nas jako Małżeństwie, chociaż znam PK - ale o Narzeczeństwie, którym jesteśmy. Nie chcę pisać o rodzinie, w którą wchodzę- im wszystkim złożyłam już słynne: Bóg Zapłać, amen! I spokojnie obserwuję co stanie się teraz w ich życiu.
Martwię się o narzeczonego, bo ta właśnie pozorna rodzina odbiera mu prawo do pracy, życia osobistego i życia w ogóle. Patrzymy po owocach!
A ja, będąc potraktowana jak dziecko i gorzej nawet, dbam nadal o swojego człowieka, przeganiając tamte demony z naszego życia.
Odwagi, misiu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz