Upiorny szwagier, nieuchwytna szwagierka...

 



Gdy tylko zakochaliśmy się w sobie, spotkały nas docinki, których istoty nie mogliśmy zrozumieć. Przybyliśmy do domu, pierwsze spojrzenie na szwagra: zły człowiek z manierą nauczyciela z dziewiętnastego wieku - okazało się intuicyjnie celne. Kobiety mają dar intuicji, to jest stwierdzone naukowo. 

Co zrobił szwagier dotąd: najpierw doczekał, aż mój Narzeczony wyjdzie z kuchni i zwrócił się do mnie z pozorną troską: czy Pani wie, co Pani robi? Po czym rozpoczął wyliczać wszystkie wady swojego brata, aż to się zrobiło uciążliwie  niesmaczne z jego strony. Narzeczony wrócił do pokoju, a wtedy szwagier zamilkł. Zanotowałam w pamięci działanie za plecami jako rys charakteru. Następnie, gdy zaczęłam dociekać, kto komu i kiedy coś był winien, robił uniki, aż wybuchnął swoją wersją wydarzeń, które obiektywnie oceniłam jako sterowane zewnętrznie przez osoby trzecie zainteresowane przejęciem domu. 

Wtedy zmienił front i zaczął się zastanawiać czy powinniśmy się z Narzeczonym pobrać, skoro jesteśmy Rycerstwem - do którego go zaprosiliśmy. Pomyślałam, że skoro wybiera drogę samotności, może ma do niej powołanie jako przyszły zakonnik i zaczęłam go obserwować w tym kierunku, proponując wspólne oddanie się Niepokalanej Bogurodzicy. Uciekającemu od naszej Wigilii do spotkania z siostrą - wręczyłam relikwie św. Ojca Maksymiliana i zaznaczyłam, że idzie na misję rodzinną. Po prostu, nie mogłam pojąć dlaczego ten człowiek postępuje tak irracjonalne, ale traktowałam go jako człowieka choć zanotowałam, że stanął po stronie mobbera wobec brata - i to mi zgrzytało z jego starannie kierowanym wizerunkiem tego mądrego nauczyciela, który czuwa nad gospodarstwem. 

Drugim zgrzytem  było w jakim stanie zastaliśmy dom... cuchnący odorem, zapuszczony, zrujnowany, pełen zepsutego jedzenia i ogólnie, oznaczony jakąś poważną chorobą psychiczną tego, kto do tego stanu dopuścił. Tego nauczyciela, który ma dwie twarze: inną dla Rodziny, inną dla osób trzecich. 

Na nasze szczęście, nie uznał nas za Rodzinę więc odkrył przed nami to swoje drugie oblicze mr Hyde... 

Choć nie chciał naszego Małżeństwa, grał rolę potencjalnego Świadka, jednocześnie obserwując nas oboje pod kątem wychwycenia wszystkich słabych stron. Ta strategia pozwoliła mu zastraszyć każde z nas oddzielnie, potęgując niepokój widmem trudnej przyszłości. 

Niestety, zapomniał, że ręka z której chciałby zdjąć pierścionek, ma w palcach pióro od dzieciństwa. I dlatego - stał się tematem i inspiracją cyklu artykułów o niszczeniu Rodziny przez szatana poprzez zniewolenie new age. 

Szwagier, który utrudniał życie bratu domagając się niedochodowej inwestycji pseudorodowej - oświadczył mu, że powinien jak on, wybrać samotność... aby nie myśleć o Małżeństwie i Rodzinie. I gdy mimo wszystko, zaprosiliśmy go na Ślub, informując o Zawierzeniu Rodziny Niepokalanej, postąpił jak opętany, nagle zorganizował wyjazd do brata, aby go zniechęcić ostatecznie. Dlaczego? 

Kluczem do zrozumienia tego upiora, który nocą potrafi wychodzić z domu jest...szwagierka, postać enigmatyczna, której nie udało się zaprosić na nasz Ślub. Siostra, będąca pod wpływem metody Silvy zakazanej  przez Kościół ze względu na szkodliwe konsekwencje wieloaspektowe w życiu ludzi osobistym i rodzinnym, otóż szwagierka również domagała się niedochodowej inwestycji, nie oferując w zamian dosłownie niczego pozytywnego. 

Nie lubię pisać o ludziach, których nie poznałam, bo jak wiedzą osoby, które znają mnie - czasami wystarczy mi jedno spojrzenie, by ocenić istotę charakteru danego człowieka. Mogę się mylić, ale jednak, rzadko tak bywa. Szwagierkę znam zatem tylko zatem z opowieści obu braci i ze zdjęć. Czytając je według pewnych kryteriów oceny, nabytych w toku kształcenia, dostrzegam w jej oczach zagubienie większe niż u szwagra, który ma w oczach bezwzględność i okrucieństwo. Ale jej oczy są pełne pychy, która maskuje kompleks niższości. 

Nie jest moim celem opisywać niesnaski rodzinne, patrzę na sytuację jako osoba z zewnątrz i oceniam ją tak, jak mnie tego życie nauczyło. 

Zawsze jest to ryzyko, że tych dwoje, mimo ich koszmarnego postępowania okaże się ważniejszą częścią Rodziny, niż zdobyta kobieta, ale - fakt jest taki, że w tej Rodzinie mamy się oboje odnaleźć. 

Dlaczego zdecydowałam się o tych ludziach tyle napisać? Bo oboje, szwagier i szwagierka  nabierają innych, oboje kandydowali w wyborach samorządowych uzyskując jakieś poparcie, które zdumiewa gdy spojrzeć na stan domu. Przecież to jest chyba chore. 

A jednak, zarówno ona, domagając się usunięcia Narzeczonego z domu i on, doprowadzając do tego swoimi ohydnymi metodami, mają wsparcie osób, których dzieciom robią prawdopodobnie wodę z mózgu przy okazji lekcji. 

Oboje potrafią zagrać pokrzywdzonych lub wspierających, a przecież prawda jest inna. To oni krzywdzą i manipulują. 

Dziś jesteśmy wstrząśnięci, bo szwagier, ten fałszywy brat, powiedział bratu wprost, że dąży do jego śmierci. Potem niby dodał, że myśli i o swojej. Mam w nosie, co chce zrobić ze swoim życiem, ale łapy precz od mojego Ukochanego i od naszej Rodziny. Chory człowiek i to niebezpieczny. 

To jest zatem znów, rzeczowy raport dla naszych duszpasterzy, których dopadł ten fałszywy nauczyciel w interesie swoim i wybuchowej siostry. A ona martwi mnie jeszcze jednym. W jej rzeczach są ślady rytuałów woodoo. Narzeczony ma od dawna poważne problemy z tego powodu. Oczywiście, trwa kuracja, ale i potrzebna jest modlitwa osłonowa, a to mnie zohydzono. Uwaga, dziś okazało się, że o woodoo myśli także szwagier. 

Dlatego - zdejmuję maski z ich twarzy, ukazując to, co chcą ukryć. Portrety lordostwa Gray. Dorian i Doriana, dla wszystkich tak urocze Rodzeństwo, w rzeczywistości prawdopodobnie wspólnicy wrogów mojego Narzeczonego. 

Najtrudniej jest...to wytłumaczyć. Ale od tego mam pióro i spojrzenie kobiety...



  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz